
Rola trzeciej osoby w związku: Dlaczego kobiety się na to godzą?
2025-03-26
Autor: Anna
Zaskakujące, jak wiele osób wchodzi w relacje z kimś, kto już jest w związku. Określamy to czy to mianem „kochanki pomostowej”, czy może „kochanek zbieg”. Tak czy inaczej, sytuacja często kończy się dramatycznie. Zdarza się, że osoba, która do tej pory była kimś, kto rozwiązywał problemy, przyczynia się do ich powstania.
Obie strony często spotykają się z krytyką społeczną. Kobieta, będąca w roli tej trzeciej, może zderzać się z ostracyzmem, a tendencja kulturowa do obwiniania kobiet za romanse utrwala jedynie stereotypy. Dzisiejszy świat wciąż boryka się z podziałem na święte i ladacznice, co jedynie potęguje poczucie winy. Ostatecznie, zarówno mężczyzna, jak i kobieta, mogą odkryć, że życie na dwa fronty staje się nużące. Niekiedy okazuje się, że bliskość w głównym związku ukrywa więcej napięć, niż się spodziewaliśmy.
Z drugiej strony, istnieją również „kochankowie zbiegowie”, którzy uciekają w romans, by nie zmierzyć się z rzeczywistymi problemami. W chwili zbliżenia, kłopoty i wymagania zaczynają przysłaniać radości z miłości. I tu wkraczają tu kwestie dotyczące problemów emocjonalnych, które zmuszają niektóre osoby do ucieczki od bliskości.
Interesującą rolą w tym kontekście jest „kochanka narcystyczna”, poszukująca potwierdzenia swojego wizerunku. Taka osoba pragnie być podziwiana i nieustannie adorowana, często kosztem relacji z tymi, którzy ją dobrze znają. Samo spełnianie erotycznych fantazji może okazać się znacząco bardziej drażliwe w relacjach, gdzie brakuje prawdziwej intymności.
W społeczeństwie wciąż trwa rozmowa o tym, jak niespełnione potrzeby przesuwają granice tego, co dla kogoś akceptowalne. W relacji monogamicznej, niemożności komunikacji o swoich pragnieniach prowadzi do oszustwa lub chłodnej dysfunkcji. Czasem nawet niezaspokojone pragnienia prowadzą do zdrady.
Konsumpcja seksu w czasach nowoczesnych zaburza nie tylko sam akt, ale również postrzeganie tego, co dla nas wartościowe. Kobieta, będąca obiektem czyichś pragnień, nie zawsze jest tą, którą chcielibyśmy pokazać na rodzinnym obiedzie.
Nieoczywistą, ale dość typową rolą jest „kochanka idealna”, która przyciąga uwagę, ale jej wymagania stają się przytłaczające. Zdarzają się także przypadki, gdy kobieta dowiaduje się, że jest tylko „kochanką mimo woli”, bo jej partner nie zdradził, że jest w stałym związku. Zupełnie nieświadoma rzeczywistości, przyciąga miłość tam, gdzie brakuje siły do zakończenia relacji.
Jest też „kochanka na zakręcie”, która przyciąga dramat i niepewność, odnajdując ekscytację w niestabilności sytuacji. Takie bywają momenty, które sprawiają, że romans staje się odzwierciedleniem fascynacji granicą. W obliczu tego niebezpieczeństwa erotyka, która przemyca lęki i pragnienia, dostarcza wielu intensywnych emocji.
I wreszcie, letni romanse stają się specyficznym zjawiskiem. Czas wolny od obowiązków i rutina sprawiają, że pozwalamy sobie na więcej. To nie tylko chwile ulotne, ale również eksploracja siebie w relacjach z nowymi ludźmi. I tutaj pojawia się nowy typ – „seksturysta”, który wyrusza w podróż z jasno określoną intencją nawiązania romansu.
Wszystkie te różne role każą nam zastanowić się, czy bycie kochankiem wcale nie ma swojego szczególnego miejsca w społeczeństwie. Czasem te relacje mogą wyzwolić większe potrzeby i energię w głównym związku. W końcu za każdym razem, gdy pojawia się zew przygody, rodzi się pytanie: co jest dla nas najważniejsze? Jakie są nasze prawdziwe pragnienia? Czy są one jednogłośne wobec nas samych?