Finanse

Zakopane: Nielegalny stadion w samym sercu osiedla. Czy mieszkańcy mają powody do obaw?

2024-10-09

Autor: Tomasz

Pod Tatrami sytuacja staje się coraz bardziej napięta. Od ośmiu lat na Osiedlu Pardałówka w Zakopanem funkcjonuje nielegalny stadion, który powstał w samym centrum mieszkań, w bezpośrednim sąsiedztwie pensjonatów i domów. Mieszkańcy skarżą się, że aby skorzystać z obiektu, należy płacić. Pomimo licznych skarg i interwencji, stadion nie został jeszcze zlikwidowany.

- Oryginalnie miał to być jedynie boisko trawiaste, ogrodzone siatką. Zamiast tego powstał ogromny obiekt z sztuczną murawą, podgrzewanym boiskem, betonowym otoczeniem i intensywnym oświetleniem, które przeszkadza mieszkańcom przez 12-16 godzin dziennie, przez osiem miesięcy w roku - mówi Anna Jędrzejewska, właścicielka pensjonatu sąsiadującego ze stadionem.

Mieszkańcy przed laty zwracali się do Powiatowego oraz Wojewódzkiego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego, aby ten koniecznie interweniował. Władze zaakceptowały konieczność rozbiórki obiektu, a decyzję poparł także Sąd Administracyjny w Krakowie oraz burmistrz Zakopanego, Łukasz Filipowicz. Plan zagospodarowania przestrzennego wyraźnie wyklucza istnienie takiego obiektu w tym rejonie.

- Nie rozumiem, jak można było dopuścić do powstania takiego obiektu w tak bliskiej odległości od mieszkań. Te rozgrywki są uciążliwe i zakłócają spokój mieszkańców - komentuje burmistrz Filipowicz.

Jednak pomimo wydania nakazu rozbiórki, stadion wciąż stoi. - To absurdalne, aby tego obiektu jeszcze nie rozebrano, zwłaszcza po uprawomocnieniu się wyroku w zeszłym roku. Inspektorzy są zdeterminowani, aby doprowadzić do jego likwidacji - zapewnia Andrzej Irla z Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Krakowie.

Według doniesień mieszkańców, sytuacja nie poprawia się. Młodzież z całej Polski uczęszcza na zawody na tym nielegalnym boisku, będąc nieświadoma jego statusu prawnego. - Mamy już dość hałasu - mówi Pani Natalia, której ogród znajduje się zaledwie 10 metrów od boiska. - Nie możemy normalnie żyć ani wypoczywać. Jak tylko są jakieś zawody, muszę się zamykać w domu, aby nie słyszeć tego hałasu.

Mieszkańcy osiedla uważają, że nielegalny stadion obniża wartość ich nieruchomości i wprowadza niepożądany chaos. Zgłaszają liczne incydenty, które są zaniepokojeni - od hałasu po nocne imprezy i odpalanie fajerwerków.

Ekipa "Interwencji" próbowała skontaktować się z zarządem stadionu, jednak spotkanie z przedstawicielami okazało się trudne do zrealizowania. Właściciel obiektu, któremu zarządza zięć właścicielki, wydaje się być niechętny do dialogu.

Pomimo zarejestrowanych skarg i formalnych decyzji, nie widać oznak na to, że stadion zostanie zlikwidowany w najbliższym czasie. Mieszkańcy mają nadzieję, że ponowne interwencje ze strony lokalnych władz przyniosą oczekiwaną ulgę. Jak zaznacza burmistrz: - Czas na legalizację minął. Mieszkańcy potrzebują spokoju, a my jako władze musimy stanąć po ich stronie.