Gorąco w Gruzji: Premier oskarża Europę, a sytuacja przypomina rosyjską propagandę!
2024-11-30
Autor: Jan
W Gruzji trwają napięcia - podczas niedawnych protestów zatrzymano 107 osób, co wzbudziło kontrowersje i oburzenie wśród obywateli oraz organizacji praw człowieka. Protestujący usłyszeli zarzuty niestosowania się do poleceń policji oraz popełnienia czynów chuligańskich. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych twierdzi, że demonstranci używali przemocy, rzucając kamieniami, butelkami oraz odpalając materiały pirotechniczne.
Rzecznik praw obywatelskich, Lewan Ioseliani, w mocnych słowach skrytykował brutalność policji, podkreślając, że nie ma usprawiedliwienia dla użycia siły. Twierdzi, że z relacji zajmujących się sprawą wynika, iż funkcjonariusze stosowali przemoc podczas zatrzymań oraz transportu protestujących. Zgłoszono przypadki poważnych obrażeń, co wywołało niepokój o przestrzeganie praw człowieka.
Sytuacja w Gruzji przypomina wydarzenia z Ukrainy sprzed lat, kiedy masowe protesty znane jako Euromajdan zmusiły ówczesnego prezydenta Wiktora Janukowycza do ucieczki po odmowie podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. Premier Gruzji odniósł się do tego historycznego kontekstu, wskazując, że obecne protesty również są efektem odrzucenia integracji z UE. 28 listopada ogłoszono zawieszenie rozmów akcesyjnych z Unią do 2028 roku.
Kobachidze, premier Gruzji, podkreślił, że mimo trudności i przeszkód, Gruzja będzie dążyć do pełnej integracji z Europą. Jego słowa spotkały się z mieszanymi reakcjami w społeczeństwie, gdzie z jednej strony jest siła jednocząca obywateli, z drugiej zaś obawy o przyszłość demokratycznych wartości w kraju. Czy Gruzja może powtórzyć historię Ukrainy? Jakie będą dalsze losy tego gatunku protestów i społecznych napięć? Oczekiwania i realia polityczne w regionie pozostają wciąż niepewne.