Użytkownicy drukarek HP ponownie mają powody do złości. Po ponad czteroletnim pozwie zbiorowym, który dotyczył praktyk zmuszających do korzystania z drogich, oryginalnych tuszów, finał tej sprawy pozostawia wiele do życzenia.

Sąd federalny w Kalifornii zakończył sprawę, w której HP nie przyznało się do winy i nie zaoferowało rekompensaty dla większości poszkodowanych klientów. Zaledwie trójka osób, która zainicjowała pozew, otrzyma po 5 tys. dolarów odszkodowania. Użytkownicy pozostałych 21 modeli drukarek LaserJet będą mogli cofnąć problematyczne aktualizacje oprogramowania, które krytycy nazywali "złośliwym oprogramowaniem".

Sprawa dotyczyła także starszych modeli, wyprodukowanych przed 2016 rokiem, które dziś stanowią zaledwie ułamek używanych drukarek na rynku. HP, mimo pewnych opóźnień, zaczęło informować klientów, że ich nowe drukarki są wyposażone w funkcję "Dynamic Security", która blokuje korzystanie z tuszów zamiennych, które nie są autoryzowane przez firmę.

Pomimo tego, że HP zrezygnowało z prób wprowadzenia"subskrypcji na drukowanie", wciąż intensywnie inwestuje w system, który zmusza klientów do korzystania z ich drogich, oryginalnych materiałów eksploatacyjnych. Firmy technologiczne, takie jak HP, zdają się dążyć do kontroli nad użytkownikami, co budzi coraz większe obawy.

Użytkownicy są rozczarowani wynikiem sprawy. Dla większości z nich zakończenie sprawy to marne pocieszenie. HP, unikając odpowiedzialności, nie podejmuje żadnych działań, aby złagodzić sytuację konsumentów. To kolejny przykład, jak duże firmy technologiczne mogą nie tylko ignorować potrzeby swoich klientów, ale wręcz nimi manipulować. Jakie będą konsekwencje tej sprawy dla przyszłości drukarek? Czy użytkownicy w końcu się zbuntują? Czas pokaże!