W ostatnich dniach na portalu belsat.eu pojawiła się informacja o kontrowersyjnej inicjatywie w obwodzie kemerowskim na Syberii. Dziewczęta uczęszczające do lokalnych szkół, które zaszły w ciążę, mogą otrzymać 100 tys. rubli (około 4,5 tys. zł) jako wsparcie finansowe. Program ten nie dotyczy jednak wszystkich, a jedynie nieletnich uczennic oraz studentek uczelni wyższych prowadzących naukę w trybie stacjonarnym.

Aby skorzystać z tej formy pomocy, dziewczynki muszą osiągnąć 22. tydzień ciąży oraz zarejestrować ciążę w miejscu opieki zdrowotnej. Co więcej, wnioski mogą składać jedynie te, które zaszły w ciążę po 1 stycznia 2024 roku. Jeśli dziewczyna jest niepełnoletnia, pieniądze trafią w ręce jej rodziców lub opiekunów.

To już trzeci region w Rosji, który wprowadza taką kontrowersyjną praktykę. Wcześniej podobne programy przyjęto w obwodzie orłowskim, który oferuje 100 tys. rubli, oraz w obwodzie briańskim z kwotą 50 tys. rubli. Do tej pory 40 regionów Rosji zaczęło oferować finansowe wsparcie przyszłym matkom, ale tylko w przypadku dorosłych kobiet.

Władze rosyjskie wprowadziły te działania jako część szerszej kampanii na rzecz promowania wczesnego rodzicielstwa w odpowiedzi na kryzys demograficzny, który od lat dotyka kraj. To niepokojące zjawisko związane jest z rosnącą liczbą osób, które rezygnują z zakładania rodzin, co z kolei prowadzi do spadku liczby urodzeń.

Nie wszyscy jednak popierają te działania. Niena Ostanina, przewodnicząca Komitetu Dumy Państwowej ds. Ochrony Rodziny, Ojcostwa, Macierzyństwa i Dzieciństwa, ostro skrytykowała ten program, argumentując, że urodzenie i wychowanie dziecka może być dla nieletnich dziewcząt zbyt dużym obciążeniem.

Jak widać, rosyjskie władze starają się walczyć z kryzysem demograficznym, ale ich metody wzbudzają poważne kontrowersje oraz pytania o długofalowy wpływ na młodych ludzi oraz społeczeństwo. Czy te działania będą skuteczne? Czas pokaże.