Kraj

Zbankrutowani na linii frontu: Mazurkowie walczą o przetrwanie

2024-12-14

Autor: Ewa

Rodzinna tragedia w Kręźnicy

Rodzina Mazurków, która kilka lat temu wynajęła obiekt w Kręźnicy, miała nadzieję na otwarcie domu opieki dla osób starszych i uchodźców. Gdy wybuchła wojna na Ukrainie, zaczęli niestrudzenie pomagać potrzebującym. Ich wysiłki zaowocowały otwarciem formalnego ośrodka dla uchodźców w maju 2022 roku, na który kierowano uchodźców z Ukrainy.

Jednak od czerwca 2023 roku sytuacja finansowa ośrodka stała się dramatyczna. Wysokie rachunki za czynsz, prąd i gaz doprowadziły ich do punktu krytycznego. – „Prąd już nam wyłączyli, a mamy nadzieję, że zimą nie odetną gazu, bo są tu dzieci i osoby starsze" – mówi Anna Mazurek, wyczerpana ciężką sytuacją.

Nowe przepisy, nowe problemy

W lipcu 2023 wprowadzono nowe regulacje dotyczące finansowania ośrodków dla uchodźców. Osoby, które wcześniej były zwolnione z opłat, teraz muszą wnosić opłaty za pobyt. Wiąże się to z dodatkowymi formalnościami oraz obawami administratorów o to, jak egzekwować należności wśród uchodźców, którzy często borykają się z niezrozumiałą sytuacją finansową.

„Dlaczego my mamy brać pieniądze od uchodźców, którzy ledwo wiążą koniec z końcem?" – pyta Robert Mazurek, dodał, że nie czują się odpowiedzialni za zbieranie opłat, gdyż umowy z województwem przychodzą z opóźnieniem. Ostatecznie Mazurkowie nie pobrali od uchodźców ani grosza – obawiają się o ich sytuację.

Pomoc zniknęła, a rachunki rosną

Mimo wysiłków i nadziei rodziny na wsparcie, do tej pory nie otrzymali żadnych odpowiedzi na wnioski o zwolnienie z opłat. Robert Mazurek wskazuje, że w jego ośrodku panuje chaos – „Mamy osoby, które przebywają od miesięcy, a my jesteśmy zmuszani do zamykania hoteli i kombinowania z innymi biznesami.”

Zamiast pomocy z urzędów, Mazurkowie dostają jedynie radę, aby uchodźcy zgłaszali się do punktów recepcyjnych, co tylko pogłębia ich niepewność. – „Nikt nie chce opuścić ośrodka, mają tu swoje życie, pracę, a dzieci uczą się w szkołach.” – mówi Weronika Onishchuk, koordynatorka ośrodka, która sama przybyła z Ukrainy.

Bez wyjścia? Kryzys w Kręźnicy

Dnia 26 września Robert Mazurek zdecydował się na dramatyczny krok – zapowiedział wypowiedzenie umowy najmu. Próbując uregulować zaległości, skontaktował się z wojewodą, który niestety ograniczył się do wyznaczenia terminu na relokację uchodźców. Bez żadnego wsparcia, Mazurkowie muszą utrzymać ośrodek z własnych środków.

„Nie mamy pieniędzy – musimy zatrzymać ludzi, których nie możemy po prostu wyrzucić na ulicę" – wyznaje zrozpaczony Robert Mazurek. Ich walka o przetrwanie i o pomoc jest coraz cięższa, a kryzys humanitarny, który się tworzy, z dnia na dzień staje się poważniejszy.