Sport

Niespodziewane zarobki szefa PKOl: Czy to koniec skandali?

2024-12-17

Autor: Marek

W wyniku wewnętrznej burzy w Polskim Komitecie Olimpijskim (PKOl) ujawniono wynagrodzenia osób na szczycie organizacji. Informacje przekazane przez skarbnika PKOl w wrześniu ujawniły, że szef organizacji, Radosław Piesiewicz, zarabia na poziomie 48,3 tys. zł w 2023 roku, a w przyszłym roku jego pensja wzrośnie do 35 543,20 zł netto miesięcznie.

Członek zarządu, Sławomir Nitras, podnieś tą kwestię na forum, sugerując, że rzeczywiste wynagrodzenie Piesiewicza może być znacznie wyższe - sięgając nawet 100 tys. zł brutto! Potwierdzenie tych doniesień nie trwało długo. Portal Onet wskazuje, że Piesiewicz podpisał umowę o pracę 16 maja 2023 roku, siłą rzeczy wstecz, a jego wynagrodzenie wynosiło początkowo 10 tys. zł brutto.

Już po półtora miesiąca zaszły znaczące zmiany - podniesiono mu pensję do szokujących 100 tys. zł brutto miesięcznie. To wywołało lawinę kontrowersji, więc w grudniu 2023 roku zarząd PKOl planował zmiany w statucie, które mogłyby na długie lata umocnić Piesiewicza na stanowisku, jednak po fali krytyki, sprawa utknęła w martwym punkcie.

Co istotne, cztery miesiące po dramatycznych zmianach w wynagrodzeniu, Piesiewicz podpisał aneks, który obniżał jego pensję do 70 tys. zł miesięcznie. Mimo to, w zaskakującym zwrocie, od września przyszłego roku ma znów zarabiać 70 tys. zł miesięcznie, zanim po raz kolejny nastąpi drastyczne obniżenie jego wynagrodzenia do 28 tys. zł w marcu 2026 roku, coincydującym z nadchodzącymi zimowymi igrzyskami olimpijskimi we Włoszech.

Zarobki wiceprezesów PKOl również nie uniknęły kontrowersji. Marek Pałus, sekretarz generalny organizacji, przed podwyżką zarabiał 10 tys. zł brutto, ale już w nowej umowie zarobki wzrosły do 55 tys. zł, co zaledwie po trzech miesiącach zostało obniżone do 35 tys. zł.

Zaskakujące są również wynagrodzenia niektórych wiceprezesów. Henryk Olszewski, według umowy zlecenia, zarabiał od stycznia 18 tys. zł brutto, a od lipca dostaje tylko 10 tys. zł. Z kolei Marian Kmita, pracujący w Polsacie, otrzymuje 15 tys. zł miesięcznie. To z całą pewnością wywołuje obawy o transparentność finansów w polskim sporcie.

Jak widać, podczas gdy sportowcy walczą o medale, na zapleczu odbywają się nieprzyjemne powiązania finansowe. Czy PKOl będzie w stanie rozwiązać te kontrowersje przed nadchodzącym rokiem olimpijskim? Jedno jest pewne – oczy całej Polski są skierowane na decyzje zarządu, które będą miały ogromne implikacje dla przyszłości polskiego sportu.