Śmiertelne straty w armii Rosji. Rekruci prowadzeni do walki przez 'dzieci' i 'dziadków'
2024-11-23
Autor: Agnieszka
Rosyjski podręcznik taktyki piechoty zmechanizowanej zakłada, że młodsi oficerowie osobiście prowadzą swoje pododdziały do walki. Taka taktyka, oparta na falowych atakach piechoty, prowadzi do ogromnych strat wśród żołnierzy. Rosjanie zdali sobie sprawę z tego problemu w 2022 roku, a latem 2023 roku przygotowali reformy mające na celu zwiększenie efektywności dowodzenia.
Jednakże statystyki strat pozostają przerażające. Do tej pory potwierdzono śmierć ponad 4,3 tys. oficerów rosyjskich sił zbrojnych, w tym 467 z rangą podpułkownika i wyższą, wśród nich ośmiu generałów. W ciągu zaledwie ostatnich sześciu miesięcy zginęło 56 wyższych oficerów, a w tym jeden generał.
Wysokie straty w korpusie oficerskim są niemalże tradycją rosyjskiej armii – podczas II wojny światowej dowódcy plutonów Armii Czerwonej żyli średnio nie dłużej niż tydzień. W ciągu czterech lat zginęło około 600 tys. dowódców na różnych szczeblach.
Sytuacja w rosyjskiej armii jest na tyle dramatyczna, że Jurij Fedorow, ekspert wojskowy i członek Czeskiego Stowarzyszenia Studiów Międzynarodowych, oszacował, że obecnie brakuje 15-20 tys. oficerów niższego szczebla.
To częściowo wyjaśnia rosnące straty Rosjan wśród żołnierzy walczących na froncie. Od początku wojny dowodzenie było słabe, ale teraz, w obliczu braku doświadczonej kadry, żołnierzy wysyłają na front starzy rezerwiści z sowiecką mentalnością lub niedoświadczeni oficerowie świeżo po ukończeniu szkolenia. W niektórych przypadkach, studenci ostatnich lat studiów oficerskich wysyłani byli na front jeszcze przed ukończeniem nauki, by pełnić rolę zastępców dowódców plutonów.
W odpowiedzi na kryzys, rosyjskie Ministerstwo Obrony w 2023 roku wprowadziło zmiany umożliwiające absolwentom uczelni cywilnych odbycie rocznej służby wojskowej. Po sześciu miesiącach służby będą mogli zrealizować 3-miesięczne kursy w szkołach wojskowych, co w efekcie skraca czas służby wojskowej o trzy miesiące.
Te działania jednak nie przynoszą oczekiwanych rezultatów. Duma Państwowa postanowiła podwyższyć granicę wieku dla rezerwistów do 40-55 lat oraz umożliwić podpisywanie umów o służbę w czynnej rezerwie mobilizacyjnej dla oficerów i podoficerów do 70. roku życia.
Na terenach okupowanych, w Donbasie, Zaporożu i na Krymie, Rosjanie stworzyli wojskową administrację mającą zastąpić cywilną. Początkowo stanowiska obejmowali kolaboranci, jednak Kreml postanowił, że ich miejsca zajmą weterani tzw. „specjalnej operacji wojskowej.”
Rządowy program 'Czas bohaterów' miał na celu wyłonienie wystarczającej liczby weteranów do administracji, ale napotkał liczne trudności – wielu z nich nie miało odpowiednich kwalifikacji. Co gorsza, większość weteranów, którzy zostali zmobilizowani w ostatnich latach, pochodzi z najbiedniejszych regionów Federacji Rosyjskiej.
Na zakończenie, Rosja ogłosiła przedłużenie programu 'Czas bohaterów' do końca stycznia 2024 roku, aby skompletować odpowiednią liczbę kandydatów spełniających wymagania. Rosyjskie media wskazują, że trzeba skoncentrować się na pozyskiwaniu młodych, wykształconych oficerów, których jednak wciąż brakuje.
Sytuacja w rosyjskiej armii pokazuje poważne braki w strukturze dowodzenia i dowodnictwie, a destabilizacja kadrowa może prowadzić do dalszych tragicznych konsekwencji na polu walki.