Najnowsze doniesienia wskazują, że wiele międzynarodowych korporacji wciąż prowadzi działalność w Rosji mimo nałożonych sankcji. Według raportu Uniwersytetu Yale, na czarnej liście znajduje się 212 firm, które kontynuują działalność jak gdyby nic się nie stało.

Warto zauważyć, że wiosna i lato 2022 roku przyniosły największe zmiany w podejściu do rynku rosyjskiego, po których jednak tempo wycofania się firm znacznie spowolniło. Zaledwie 30 firm opuściło Rosję w zeszłym roku, a prognozy na 2024 roku sugerują, że ich liczba może być jeszcze mniejsza. Oznacza to, że firmy, które pozostały na liście, świadomie decydują się na kontynuację działalności w Rosji.

W grupie „F”, najbardziej kontrowersyjnej, znalazły się firmy takie jak Alibaba, Tencent i China Mobile. Nawet niemieckie koncerny, w tym Trumpf, Zentis i Storck, nie wycofały się z Rosji. Zaskakującym faktem jest obecność znanych europejskich marek, takich jak włoskie Benetton, francuskie Auchan oraz austriacki Kotanyi.

Polska na tym tle również nie wypada dobrze. W zeszłym roku jedynym rodzimym przedsiębiorstwom w grupie „F” był Makrochem, jednak sytuacja się zmieniła, a w tej grupie obecnie brak firm z Polski. Zamiast tego, polskie przedsiębiorstwa znalazły się w grupie „D”, w której nadal funkcjonuje 177 firm. Zaskoczeniem jest wzrost liczby firm z Polski zamiast ich spadku – obecnie Can-Pack, Polpharma i TZMO kontynuują ograniczoną działalność w Rosji.

W grupie „C”, gdzie firmy zmniejszają działalność w Rosji, znajduje się cztery polskie przedsiębiorstwa: Black Red White, Cersanit, Lotos i Orlen. Choć Makrochem nie jest już na liście wstydu, jego prezes oraz firma są na liście sankcyjnej MSWiA, co wzbudza kontrowersje.

Co więcej, wśród sankcjonowanych znajduje się 428 osób i 92 podmioty. Kwestia obecności firm na rynku rosyjskim rodzi wiele pytań o etykę biznesu i odpowiedzialność korporacyjną. Dlatego warto zwracać uwagę na działania firm, które decydują się na współpracę z kontrowersyjnej i nieprzewidywalnej gospodarki.